Kuba
Ta wycieczka była kompromisem. Ja chciałam na dziko, mój przyjaciel chciał bardziej turystycznie. Kompromisem był wybór wycieczki FLY&DRIVE. Czyli opcja, kiedy na miejscu masz czekające auto, zarezerwowane hotele i trasę po której należy się poruszać w określonych dniach. Jeśli Kuba rzeczywiście zachwyciła, to ten typ podróżowania już trochę mniej. Zdecydowanie odradzam opcję FLY&DRIVE, bo niepotrzebnie musisz się stresować, że powinieneś dotrzeć w określonym dniu do określonego miejsca. Plusem oczywiście zostaje niezależność od grypy turystycznej. Z noclegiem na Kubie kłopotów być nie powinno - w każdej większej miejscowości bez problemu znajdziesz „Casas particulares”, czyli prywatne pokoje u rodowitych Kubańczyków. W ten sposób poznasz mieszkańców Kuby bliżej, zrobią ci pyszne śniadanie, poczujesz atmosferę wyspy "od kuchni".
Na wyspie zobaczyliśmy najważniejsze "must see". Jeden dzień spędziliśmy zwiedzając stolicę - Hawanę. Miasto jest zachwycające, jeszcze pełno tutaj autentycznej atmosfery rodem z książki "Brudna trylogia o Hawanie" Pedro Juan Gutierrez'a. Koniecznie trzeba przejść się starymi ulicami tego miasta oraz Maleconem – nadmorskim bulwarem i wstąpić na daiquiri do La Floridita – historycznej restauracji w hawańskiej dzielnicy La Habana Vieja, gdzie lubił przebywać Ernest Hemingwaya.
Kolejnego dnia jechaliśmy do VINALES - prowincji, która stanowi centrum kubańskiego przemysłu tytoniowego. Wpadliśmy na pomysł, żeby piękne wapienne wzgórza zwiedzić konno. Był to strzał w dziesiątkę, pomijając małe natarcia na tyłkuJ Jazda konno przy zachodzącym słońcu pośród tytoniowych pól, z pięknymi krajobrazami w tle, poczęstunkiem najlepszym cygarem i prawdziwą kubańską kawą było chyba najlepszym momentem całej wyprawy. Jeśli będziesz kiedyś na Kubie nie pomiń tego miejsca!
Zawitaliśmy też do portowego miasta Cienfuegos, gdzie warto udać się do Palacio del Valle, z którego roztacza się piękny widok na miasto. Warto wejść na dach tego budynku przy zachodzie słońca, zamówić drinka i posłuchać kubańskich rytmów grających na żywo muzyków.
Bardzo ciekawym punktem wyprawy był TRYNIDAD. Dzięki swojemu położeniu Trynidad zachował kolonialny charakter i został w 1950 roku wpisany przez UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego. W tym właśnie mieście spotkała nas bardzo interesująca historia, kiedy sprzedawca cygar zaprosił nas do swego domu, bo…zobaczył buty New Balance, które był gotów wymienić na każdą ilość cygar.
SANTA CLARA jest brzydkim miastem, ale dla miłośników historii na pewno ciekawa będzie wycieczka śladami Che Guevary aż do miejsca jego spoczynku do Mauzoleum oraz muzeum przypominającym o tym narodowym bohaterze.
Na koniec wyprawy czekały na nas 3 dni w Varadero – najpopularniejszym kurorcie na Kubie. Miejscowość położona jest na półwyspie Hicacos, który w dużej mierze pokrywają wakacyjne ośrodki z formułą All Inclusive. Podobno na cypel wstęp mają tylko turyści i Kubańczycy zatrudnieni w strefie turystycznej. Po intensywnym i niezwykle ciekawy zwiedzaniu tej cudownej wyspy wypoczynek w Varadero wydał się męczący i nudny, brakowało bowiem przeżytych wcześniej doznań i emocji. Ale kto lubi błogie lenistwo na piaszczystej plaży z turkusowym oceanem na pewno będzie zadowolony!